Posłuchajcie...
***
Moje dorosłe życie zaczęło
się tak jak wielu innym kobietom - tuż
po liceum poszłam do pracy. To była firma informatyczna, a ja pracowałam w
dziale sprzedaży. Tam poznałam moje go męża, potem był ślub i dzieci. Do pracy
wróciłam po prawie dziesięciu latach. Byłam tak spragniona kariery, że szybko
awansowałam, aż zostałam kierownikiem działu marketingu. W międzyczasie
wróciłam (już jako bardzo dorosła osoba) na studia. Niestety praca mnie nie oszczędzała - 11
godzin dziennie poza domem, w weekendy zjazdy, a w domu troje dzieci, trochę
odchowanych, ale nie do końca. Nie dałam rady, zachorowałam, a po trzymiesięcznym
zwolnieniu lekarskim dostałam wypowiedzenie z pracy. Byłam wówczas na drugim
roku studiów i wspólnie z mężem doszliśmy do wniosku, że nie podołam pracować,
studiować i prowadzić dom jednocześnie, więc zrezygnowałam z szukania nowej
pracy. Oczywiście było to możliwe tylko dlatego, że moja druga połowa zapewniła
nam pieniądze na utrzymanie rodziny.
Niestety (a raczej na szczęście) mam wrodzone ADHD i nie potrafię siedzieć bezczynnie. Za namową koleżanki i siostry zajęłam się decoupage’iem, potem założyłam bloga (to było cztery lata temu).
Po skończeniu studiów musiałam znów szukać pracy – bardzo nie chciałam wracać do sprzedaży czy marketingu, a ponieważ studiowałam dziennikarstwo i od zawsze interesowały mnie sprawy związane z dekorowaniem wnętrz, postanowiłam spróbować swoich sił w piśmie wnętrzarskim. Byłam wówczas zarejestrowana w Urzędzie Pracy, który chciał skierować mnie na staż, pod warunkiem, że znajdę sobie pracodawcę. Wysłałam CV do trzech pism: Czterech Kątów, M jak mieszkania i Werandy, odpowiedziały wszystkie, ale Iwona Kmita (ówczesna redaktor naczelna Czterech Kątów) odpowiedziała jako pierwsza. Na rozmowie powiedziała, że przekonał ją do mnie blog, który prowadzę i że potrzebują osoby zajmującej się rękodziełem. Tak trafiłam do Czterech Kątów i zostałam redaktorką.
Wreszcie poczułam się na swoim miejscu, robię to co lubię. Jednak w życiu ciągle mi mało, wciąż chcę uczyć się czegoś nowego, robić coś więcej, dlatego przeszłam przez różne techniki rękodzieła, i właśnie dlatego założyłam własne pismo DIY HOME. To mój najnowszy projekt, z którego jestem bardzo dumna i który daje mi wiele radości. Co będzie dalej? Nie wiem, ale na pewno nie będzie nudno – za dobrze się znam.
***
Edycie bardzo dziękuję za przedstawienie swojej historii. Zapraszam Was na jej bloga TUTAJ. A kto jeszcze nie widział magazynu pełnego inspiracji musi szybciutko to nadrobić:)
Miłej niedzieli:)
Niestety (a raczej na szczęście) mam wrodzone ADHD i nie potrafię siedzieć bezczynnie. Za namową koleżanki i siostry zajęłam się decoupage’iem, potem założyłam bloga (to było cztery lata temu).
Po skończeniu studiów musiałam znów szukać pracy – bardzo nie chciałam wracać do sprzedaży czy marketingu, a ponieważ studiowałam dziennikarstwo i od zawsze interesowały mnie sprawy związane z dekorowaniem wnętrz, postanowiłam spróbować swoich sił w piśmie wnętrzarskim. Byłam wówczas zarejestrowana w Urzędzie Pracy, który chciał skierować mnie na staż, pod warunkiem, że znajdę sobie pracodawcę. Wysłałam CV do trzech pism: Czterech Kątów, M jak mieszkania i Werandy, odpowiedziały wszystkie, ale Iwona Kmita (ówczesna redaktor naczelna Czterech Kątów) odpowiedziała jako pierwsza. Na rozmowie powiedziała, że przekonał ją do mnie blog, który prowadzę i że potrzebują osoby zajmującej się rękodziełem. Tak trafiłam do Czterech Kątów i zostałam redaktorką.
Wreszcie poczułam się na swoim miejscu, robię to co lubię. Jednak w życiu ciągle mi mało, wciąż chcę uczyć się czegoś nowego, robić coś więcej, dlatego przeszłam przez różne techniki rękodzieła, i właśnie dlatego założyłam własne pismo DIY HOME. To mój najnowszy projekt, z którego jestem bardzo dumna i który daje mi wiele radości. Co będzie dalej? Nie wiem, ale na pewno nie będzie nudno – za dobrze się znam.
klik |
***
Edycie bardzo dziękuję za przedstawienie swojej historii. Zapraszam Was na jej bloga TUTAJ. A kto jeszcze nie widział magazynu pełnego inspiracji musi szybciutko to nadrobić:)
Miłej niedzieli:)
Lubię takie historie bo napawają mnie optymizmem i nadzieją, że dam radę jeszcze spełnić swoje marzenia ;)
OdpowiedzUsuńJak wiele Kobiet w Polsce błądzi gdzieś pomiędzy koniecznością, a pasją? Gratuluję Edycie uporu i niech Jej się wiedzie jak najlepiej!!! A Tobie Gosiu dziękuję za ten cykl Kobiet spełnionych inaczej.... Hihihi ale nas nazwałam :) buziaki dla Was Aga z Różanej Ławeczki
OdpowiedzUsuńJak wiele Kobiet w Polsce błądzi gdzieś pomiędzy koniecznością, a pasją? Gratuluję Edycie uporu i niech Jej się wiedzie jak najlepiej!!! A Tobie Gosiu dziękuję za ten cykl Kobiet spełnionych inaczej.... Hihihi ale nas nazwałam :) buziaki dla Was Aga z Różanej Ławeczki
OdpowiedzUsuńNie znałam Edyty, z przyjemnością poczytałam, zaglądnęłam na jej bloga, przeglądnęłam pismo, tylko ...... nie piłam jeszcze kawy, ale to się da nadrobić. Lubię ten niedzielny cykl. Pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę :-)
OdpowiedzUsuńświetny ten Twój cykl!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mogę Edytę poznać jeszcze bliżej :)
Miło poznać kolejną Pasjonatkę:-)
OdpowiedzUsuńMiło poznać kolejną zakręconą rękodzielniczkę:)
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawa osóbka.
OdpowiedzUsuńGosiu, bardzo Ci dziękuję za gościnę, a za powyższe komentarze dziewczynom, jak wiele historii tak opowiedzianych, jest lekko przeze mnie wyidealizowana, czasem miałam wiele wątpliwości czy dobrze robię. Teraz wiem, że trafione to były wybory i zachęcam wszystkich, aby uparcie dążyli do realizacji swoich celów i mieli wciąż nowe wyzwania przed sobą.
OdpowiedzUsuńKto nie ryzykuje i nie popełnia błędów, nie rozwija się... :)
UsuńŚwietne i miłe pogaduchy:) Nie znałam wcześniej Edyty:)
OdpowiedzUsuńuściski dla Was
Miło poznać Edytkę. Cieszę się, że udało jej się dojść tak daleko. Mam nadzieję, że pisemko będzie rozchodziło się jak świeże bułeczki.
OdpowiedzUsuńCzasem wydarzenia, które na początku wzbudzają obawę, prowadzą do dobrego końca i dają szansę, by w życiu pojawiło się coś dobrego. Historia Edyty to potwierdza. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńHej ! Hej !
OdpowiedzUsuńNa moim blogu nominacja do LBA 2015 dla Ciebie !
http://roxmummymodel.blogspot.com/2015/11/liebster-award-2015-hurrraaaa.html
Zapraszam do zabawy i pozdrawiam cieplutko !
Chętnie odwiedzę świat Edyty:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna optymistyczna historia. Zaraz zajrzę na bloga :) I koniecznie muszę przejrzeć magazyn.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was Dziewczyny!!!
Lubię Twoje rozmowy z blogowiczkami...
OdpowiedzUsuńPodziwiam osoby, które z uporem szukają swojego miejsca w życiu , znajdują je i czują się spełnione. Gratuluję Edycie i życzę wielu sukcesów. Tobie dziękuję, za przedstawienie jej :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu. Kolejny przykład na to jak bardzo kobiety są silne i jak wiele potrafią zrobić, aby osiągnąć cel:)) takie wpisy dodają otuchy i motywują do działania. Wszystkiego spełnionego życzę:)))
OdpowiedzUsuńCiekawa i motywująca historia, super!
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu z wywiadami, bardzo chętnie zaglądam, ale też gratuluję wyboru bohaterek, miło było poznać Edytę, jej blog i jej nowe pismo :)
OdpowiedzUsuńbrawo Edytko
OdpowiedzUsuńnie ma tego zlego, coby na dobre nie wyszlo jak to mowia, teraz przynajmniej masz prace sprawiajaca ci przyjemnosc! :)
OdpowiedzUsuńgratuluję Edyto :) pamiętam Twoje początki, ja pod innym nickiem próbowałam wtedy także sił w decoupage :) Ja dałam na luz (dużo różnych czynników), ale jak patrzę na Ciebie, wowo, to dopiero jest progres :)
OdpowiedzUsuńJak miło mi poznać tą wytrwała i jakże dzielną Panią. Brawo !
OdpowiedzUsuńMiło mi poznać Edytkę :) Bardzo ciekawa i motywująca historia. Koniecznie muszę zajrzeć na blog Edytki, bo wcześniej nie miałam okazji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Bardzo ciekawy pomysł na posty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Miło było poczytać o Edycie,z którą od dawna sobie komentujemy:) Gratuluję spełniania marzeń!
OdpowiedzUsuń