"Galeria spełnionych marzeń"
Stała przed starą zamojską kamienicą. Patrzyła na to stare wnętrze, które należało już do niej. Przekręciła klucz w zamku, weszła do środka. Wnętrze nadawało się do całkowitego remontu, ale miało swój wielki potencjał. Wysokie sufity, stare okna, które aż szkoda wymieniać. Odrapane ściany aż proszą się o ciekawe kolory. Tyle można zrobić, tyle było planów. Ona miała te plany.
Ciotka Matylda zawsze goniła za marzeniami. Od dawna marzyła o tym lokum. Chciała zrobić w nim galerią, sprzedawać ciekawe przedmioty, rękodzieło, niepowtarzalną biżuterię, obrazy. Wnętrze z klimatem, w którym, oprócz pięknych przedmiotów można też napić się kawy, zjeść domowe ciasto, albo po prostu poczytać książkę. To było jej wielkie marzenie, które miało wyjść ze strefy marzeń i się spełnić. Ciotka od lat składała pieniądze na ten cel. Nie wszyscy w rodzinie wierzyli w ten projekt. Większość uważała, że to fanaberie starej panny, że porywa się z motyką na słońce. Ada po cichu kibicowała ciotce. Ona najbardziej wierzyła w powodzenie. Dlatego kiedy udało się ciotce kupić okazyjnie ten lokal przy samej starówce, Ada aż skakała z radości. Obiecała pomagać i w każdej wolnej chwili wspierać ciotkę w realizacji marzeń. Niestety, czasami życie pisze swój własny scenariusz. Diagnoza i złośliwy nowotwór całkowicie pokrzyżował plany Matyldy. W swoim testamencie zostawiła Adzie ten niewyremontowany lokal i poprosiła o dokończenie dzieła. I tak Ada stała się właścicielką lokum w kamienicy oraz przyszłą realizatorką planów Matyldy.
Ada po śmierci ciotki całkiem się rozsypała. Nie potrafiła pogodzić się z jej stratą.
Z Matyldą zawsze się dogadywała, podziwiała za odwagę, za realizacje marzeń. Sama była taką cichą myszką, która woli pozostawać w cieniu. Teraz miała zadanie do wykonania. Tylko czy podoła?
Patrzyła na lokal i oczami wyobraźni widziała go już po remoncie. Czuła w powietrzu ten zapach świeżo palonej kawy, tych klientów, którzy potrafili docenić piękne przedmioty i piękne wnętrza. Czy uda jej się zrealizować to wszystko, wypełnić ostatnią wolę ciotki?
Od śmierci Matyldy minęło pół roku, a ona nie zrobiła nic. Nie miała do niczego głowy, opłakiwała ciotkę i szukała pocieszenia w ramionach męża, które stawały się coraz bardziej odległe. Nawet nie wiedziała kiedy oddalili się z Mateuszem od siebie. Po dziesięciu latach małżeństwa nawet nie mieli za bardzo o czym rozmawiać. Ot tylko co kupić, czy zapłacone rachunki, o której wrócisz z pracy? Zwykłe pytania, mało ważne, rozmowy o wszystkim i o niczym. Dzieci nie mieli, nie mieli czasu. Każdy dzień wypełniała im praca. Mateusz jako informatyk w dużej firmie wychodził z domu rano i wracał czasami późno w nocy. A nawet zdarzało mu się zabierać pracę do domu. Praca stała się dla niego wszystkim. Od laty wspinał się po szczeblach kariery, a konto bankowe sukcesywnie się powiększało. Adzie również nie brakowało pracy, jako księgowa w dużej firmie odzieżowej zajęć miała aż nadto. Lubiła swoją pracę, ale czasami czuła się w niej już wypalona, brakowało tej pasji co na początku. Galeria ciotki miała być odskocznią. Teraz ciotki już nie ma, a ona została z tym wszystkim sama. Mateusza nie bardzo interesował stary lokal do remontu
- Sprzedaj tę ruderę, po co ci taki kłopot - mówił - Masz dobrą pracę, dobrą pensję, po co coś zmieniać. Chcesz spełnić jakieś wizje ześwirowanej ciotki?
Ada z jednej strony przyznawała mężowi rację, ale w duchu czuła, że to się może udać. Oczywiście, żeby zrealizować marzenia ciotki potrzebowała trochę gotówki, a nawet dość dużo. Ale miała oszczędności na czarną godzinę, później mogłaby się postarać o kredyt. Z etatu na razie nie chciała rezygnować, dość dobrze zarabiała. Gdyby tylko Mateusz okazał jej wsparcie, gdyby tylko zobaczył ten lokal, coś doradził, podpowiedział. Znał się na budowlance, na remontach. Ale zawsze wykręcał się nadmiarem pracy więc Ada dawała spokój. A może ma rację, może warto wszystko sprzedać?
Wyszła z lokalu, zamknęła stare drzwi, otarła zabłąkaną łzę i ruszyła do domu. Marcowy wieczór był dość chłodny.
O!
OdpowiedzUsuńKibicuję Adzie, musi podołać...
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńBędąc w sytuacji bohaterki pewnie miałabym te same wątpliwości. Już zaczynam jej kibicować :)
OdpowiedzUsuń