Rozdział 3
Ada weszła do pustego mieszkania. Jak zawsze nikt na nią nie czekał. Już by lepiej było gdybym kupiła sobie psa, pomyślała. On chociażby się ucieszył na mój widok. Nastawiła wodę i zrobiła sobie duży kubek herbaty malinowej. Musiała się rozgrzać, czuła chłód i nie wiedziała, czy tak zmarzła jak wracała do domu, czy po prostu taki chłód bił z pustego mieszkania.
Mieszkanie Ady i Mateusza było dwupoziomowe, z kominkiem, w nowym budownictwie. Kupili je jak tylko zaczęli więcej zarabiać. Wzięli niewielki kredyt, który dość szybko spłacili. To miało być ich wymarzone gniazdko, chociaż w przyszłości planowali kupić dom z ogrodem, w którym chowałyby się ich dzieci. I oczywiście pies. Teraz nie ma dzieci, nie ma psa, domu też nie ma. Nawet nie wie czy ich małżeństwo jeszcze istnieje. Żyją całkowicie obok siebie, pochłonięci własnym życiem, własnymi sprawami. Niewiele zostało z tego co było kiedyś. A właściwie już nic nie zostało.
Rozmyślenia Ady przerwał trzask zamykanych drzwi. Mateusz wrócił z pracy. Spojrzała na zegarek, dochodziła północ.
- Jeszcze nie śpisz?
- Nie, czekałam na ciebie. Chcę porozmawiać, bo wiesz...
- To dobrze się składa - przerwał jej- ja też chcę porozmawiać. Słuchaj bo... - siadł obok niej na kanapie, zwiesił głowę, nie był w stanie patrzeć jej w oczy - mam szansę na duży awans. To dla mnie ogromna szansa i chcę ją wykorzystać - powiedział cicho -Myślę, że mnie zrozumiesz i nie będziesz utrudniać. Bo, wiesz yyy... muszę wyjechać na pewien czas.
- Wyjechać? Gdzie? Jedziesz w delegację? - spytała zdziwiona Ada i postawiła kubek z zimną już herbatą na ławie
- No, coś w tym stylu. Wyjeżdżam na trochę dłużej. Ale to nie będzie tak długo... będę przyjeżdżał, tak często jak się tylko da, rozumiem, że, no możesz cię zdziwić taka decyzja i zmiana w naszym życiu, ale ... - Mateusz coraz bardziej plątał się w swojej wypowiedzi
-Trochę czyli ile? Miesiąc, dwa?
- Dłużej, ale...
- Ile? - powtórzyła z naciskiem. Coraz mniej podobała jej się ta rozmowa.
- Na pół roku, do Francji.
Adę kompletnie zatkało. Zapadła cisza, która stawała się nie do zniesienia. Czekała na dalsze tłumaczenia męża. W końcu odezwała się cicho.
- Mateusz, jak ty to sobie wyobrażasz? Pół roku rozłąki? Co dalej będzie z nami? Przecież i tak nie mamy dla siebie czasu, ciągle się mijamy, oddalamy od siebie. Ten wyjazd może zniszczyć nasze małżeństwo.
- A ja uważam, że taka rozłąka dobrze nam zrobi. Nabierzemy dystansu, przemyślimy wszystko, zatęsknimy za sobą. Ada, ja muszę wyjechać.
- Musisz czy chcesz?
- Rozumiesz, że to dla mnie ogromna szansa, szkolenie, półroczny kontrakt. Może później uda się go przedłużyć. Potem ściągnę tam ciebie. Nie chciałabyś zamieszkać we Francji? No pomyśl tylko. Wyrwiemy się z tej mieściny. Nic nas tu nie trzyma. Tam kupimy mały domek, ułożymy sobie życie - mówił z coraz większą pasją.
- Mateusz, co ty pleciesz? Ja nie chce nigdzie wyjeżdżać. Do Francji fajnie, ale na wycieczkę, a nie na stałe. Tutaj jest całe moje życie, właśnie w tej mieścinie. Nawet nie zapytałeś o moje zdanie, o moje plany. A ja właśnie chciałabym porozmawiać o swoich planach. Bo chcę jednak wyremontować ten lokal, stworzyć galerię taką, jaką sobie z ciotką wymarzyłyśmy. Dorota mi we wszystkim pomoże.
- Już cię siostrzyczka przekabaciła .Mogłem się domyśleć, że tak będzie. Przecież miałaś sprzedać i pozbyć się problemu! Tak się umawialiśmy.
- Właśnie, że się nie umawialiśmy. To były twoje plany, nie moje. Nawet ze mną nie porozmawiałeś na ten temat. Po prostu tak postanowiłeś. Więc ja ci teraz oznajmiam swoje plany. Wyremontuję lokal i stworzę w nim galerię. I do żadnej Francji się nie wybieram! - Ada podniosła głos. Już dawno nie była tak zdecydowana i pewna swojej racji.
- To twoja ostateczna decyzja?
- Ostateczna - odpowiedziała stanowczo
- Dobrze, w takim razie nie miej do mnie pretensji, że nasze małżeństwo jest takie jakie jest. Ja wyjeżdżam. Za tydzień.
Po tych słowach Mateusz trzasnął drzwiami i zaszył się w swoim gabinecie, a po policzkach Ady stoczyły się gorące łzy. Nie tak wyobrażała sobie tę rozmowę. Oczywiście nie myślała, że będzie łatwo. Była pewna, że mąż będzie przeciwny galerii. Ale wyjazd? Tego się kompletnie nie spodziewała. Do Francji, na pół roku. A co potem? Wrócą do siebie stęsknieni i wszystko będzie jak dawniej, jak na początku małżeństwa? Tego akurat nie była taka pewna .I jeszcze zrzuca na nią winę za ich małżeńskie problemy. Płakała coraz bardziej. Opłakiwała swoje małżeństwo. Tak strasznie tęskniła za tym dawnym Mateuszem, który przyjdzie, przytuli i zapewni, że wszystko będzie dobrze. A jak trzeba to i zrobi gorące kakao i wtedy świat wydawał się o wiele przyjaźniejszy, a każde kłopoty nagle malały. Ale tego Mateusza już nie ma...
W końcu zmęczona usnęła na kanapie w salonie. Płacz ukołysał ją do snu.
********
Chcecie więcej ????
Zdecydowanie chcę więcej :) Bardzo dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńDobry tekst❤
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta ;)
OdpowiedzUsuń