To był intensywny dzień. Tomek zaczął go od biegania. Piękna była jesień w tym roku i to dodatkowo go motywowało. Kiedyś nie lubił jesieni, teraz odkrywał tę porę roku na nowo. Później trochę popracował . Praca zdalna miała swoje plusy. Po kilku godzinach nad laptopem stwierdził, że ma dość na dziś. Wsiadł na rower i pojechał do Miasteczka. Był umówiony z Mariolką w zakładzie fryzjerskim. Dziewczyna obiecała, że zadba o jego fryzurę. I musiał przyznać, że wychodziło jej to idealnie. Później poszli z Mariolką na kawę i obiad. Dobrze im się rozmawiało. Tomek polubił tego sympatycznego rudzielca z całą masą piegów na twarzy. Obiecał wpaść następnym razem najszybciej jak to tylko możliwe. Wracając mijał pensjonat Malinowskich i zauważył, że do sąsiadów przywieziono właśnie węgiel. Nie namyślając się długo zaproponował swoją pomoc i tak do wieczora wraz z panem Stefanem wnosili ten węgiel brudząc się przy tym okropnie. Zmęczony, ale zadowolony z siebie dotarł do domu i od razu wziął prysznic. Później napalił w kominku, bo wieczory były coraz chłodniejsze. I postanowił również kupić węgiel. Drzewo kupił wcześniej, ale dodatkowy opał by się przydał, tym bardziej jakby była mroźna zima. Wszystkiego się dopiero uczył i to jego życie coraz bardziej go fascynowało. Zrobił gorącej herbaty, kilka kanapek, siadł na kanapie i włączył telewizor.
Podobało mu się takie życie, ale miało jeden minus. Samotność. W takie wieczory jak ten, przy kominku, czuł się coraz bardziej samotny. Po nieudanej miłości zraził się do związków. Myślał, że już nigdy nikomu nie zaufa, że woli być sam. Do czasu. Lata leciały, a Tomek zapragnął mieć swoją rodzinę. I kochającą kobietę u boku. Ada. Choć odganiał te myśli to dziewczyna ciągle się w nich pojawiała. Bardzo się zaprzyjaźnili, mogli ze sobą rozmawiać godzinami. Połączyła ich podobna przeszłość i złamane serca. Widział przemianę Ady, jak z przygnębionej dziewczyny o smutnych oczach zmieniła się w pewną siebie kobietę, na twarzy której coraz częściej gościł uśmiech. Ale Ada widziała w nim tylko przyjaciela, Tomek to wiedział i szanował. Za wcześnie, żeby cokolwiek planować, zresztą dziewczyna nie miała poukładanych swoich spraw, czekał ją rozwód z Mateuszem. I na tym się teraz skupiała, a nie na szukaniu nowej miłości, a Tomek nie chciał być plastrem na ranę. Odniósł ostatnio wrażenie, jak zawoził Adę do Warszawy na samolot, że ona ciągle kocha tego swojego męża. Byli ze sobą tak długo, praktycznie od zawsze. Ciężko zapomnieć i wyleczyć się z takiej miłości. Dlatego Tomkowi na razie przyjaźń musiała wystarczyć, ale może kiedyś...
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Dochodziła 22 i Tomek nikogo się nie spodziewał. Może coś się stało u Malinowskich? Poszedł otworzyć i krew odpłynęła mu z twarzy. Jakby zobaczył ducha.
- Mogę wejść - spytała cichutko, a Tomek bez słowa wpuścił ją do domu.
- Ładnie się tu urządziłeś, a kto by pomyślał, że zaszyjesz się na takiej wsi - powiedziała rozglądając się dookoła - ale to dobrze, bo mi pomożesz.
- Czego chcesz? - zapytał i nie krył wrogości. Przez Agatę zawaliło się jego życie. Oszukała go, okradła znikając bez słowa.
- Pomocy, kochanie, tylko tyle - uśmiechnęła się i po jej wcześniejszym zmieszaniu nie pozostał nawet ślad. Już rozpoczynała swoją grę, pomyślał Tomek.
- Agata, już dość namieszałaś w moim życiu. Nie wrobisz mnie już w nic nowego. Tam są drzwi, zamknij je z drugiej strony.
- Ale dowcipny się zrobiłeś. I wyprzystojniałeś. Życie na tej wsi całkiem dobrze ci służy - podeszła do niego i pocałowała mocno w usta. Tomek lekko odepchnął dziewczynę, był zaskoczony jej reakcją.
- Co ty robisz? Piłaś coś?
- Jestem pijana z miłości do ciebie, pamiętasz, kiedyś za mną szalałeś - popatrzyła pożądliwie - teraz może być podobnie - podeszła blisko i zajrzała mu w oczy - chcesz tego prawda?
- Agata, w co ty grasz? - Odsunął się od dziewczyny - ty słyszysz samą siebie?
- No co, może być znowu idealnie, jak kiedyś - zaśmiała się ironicznie.
- Proszę cię tylko o jedno, wyjdź i zniknij na zawsze z mojego życia.
- Ale niegościnny się zrobiłeś. Zrób mi chociaż herbaty, to powiem o co chodzi - westchnęła teatralnie i zdjęła kurtkę. Plecak postawiła przy kanapie. Widać było, że nigdzie się nie wybiera.
- Jak mnie znalazłaś? - westchnął zrezygnowany i nastawił wodę na herbatę.
- To nie było trudne, mam swoje sposoby, przecież wiesz - siadła na kanapie i od razu rzuciła się na kanapki, które Tomek postawił wcześniej na ławie. Jadła łapczywie jakby dawno nie miała nic w ustach.
- Masz coś jeszcze do jedzenia - spytała z pełnymi ustami.
- Dorobię ci kanapek - po chwili wrócił z talerzem pełnym jedzenia - tylko to w tej chwili mam, nie spodziewałem się gości.
- To miała być niespodzianka. Lubisz niespodzianki prawda? - pogłaskała go po policzku. Tomek odsunął się gwałtownie i poszedł do kuchni po herbatę. Złapała gorący kubek zmarzniętymi rękami.
- Agata, ale przecież byłaś aresztowana. Z policji do mnie dzwonili w tej sprawie. Już cię wypuścili? - przypomniał sobie nagle.
- Uciekłam.
- Co?
- Uciekłam, mówię przecież.
- I mówisz to tak spokojnie? - Tomek złapał się za głowę - w co ty się znowu wpakowałaś?
- Dobra, zaraz ci wszystko wyjaśnię - skończyła jeść i popatrzyła na chłopaka - siądź przy mnie, nie bój się, przecież cię siłą do łóżka nie zaciągnę - zaśmiała się - a właśnie, mogę zostać na noc?
- Żartujesz sobie?
- Mówię całkiem, ale to całkiem poważnie. Musisz mi pomóc.
- Wyobraź sobie, że nic nie muszę. Ogarnij się dziewczyno. Wiesz co powinienem teraz zrobić?
- Zadzwonić na policję - powiedziała spokojnie.
- Tak, właśnie tak, zadzwonić na policję - powiedział stanowczo.
Ciekawy fragment ;)
OdpowiedzUsuń