Post niesponsorowany! :)
W czasach, kiedy musimy wszystko liczyć i szukać oszczędności gdzie się da, dużo rzeczy zaczynamy wykonywać samodzielnie. Tak się czasami bardziej opłaca, chociaż teraz to nie zawsze tak jest. Ja ostatnio, pędzona przez moje pasje rękodzielnicze, postanowiłam zrobić świeczki. Mój syn miał warsztaty w szkole w robieniu świec z wosku pszczelego. I tak mu się to spodobało więc pomyślałam dlaczego nie? Po obejrzeniu kilku filmików na ten temat oraz po sprawdzeniu cen na razie odpuściliśmy wosk pszczeli. Dużo tańszy jest wosk sojowy. A przy tym ekologiczny i nie ma w sobie szkodliwych substancji tak jak parafina. Poszukaliśmy odpowiednie słoiczki, większość miałam po koncentracie, ale najlepsze są po Nutelli :) Kupiłam kilogram wosku sojowego za około 40 zł i kilka knotów. Knoty można wykonać samodzielnie, ale ja poszłam na łatwiznę i kupiłam gotowe od razy z blaszkami do mocowania. A tak wyglądają gotowe świece. To jest nasz pierwszy raz i są bardzo nieidealne:)
Tak naprawdę to potrzebujemy tylko wosku, resztę możemy zorganizować sobie sami. Fajnym dodatkiem do świec są olejki zapachowe. Ja chyba dodałam za mało tych olejków, bo zapach gdzieś się zgubił.
Przy robieniu świec ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Możemy zrobić świece z przeróżnymi dodatkami np. brokat, suszone płatki kwiatów, ziarna kawy. Do tego ozdobne kokardki. Na słoiczkach można narysować gwiazdki, a jak ktoś nie chce mieć tylko białych świec to warto postawić na barwnik.
Moje sieczki nie są idealne, wosk nie do końca jest równy, chyba za mało go rozpuściłam. Knoty nie są dokładnie na środku, ale jest satysfakcja i pomysły na kolejne.
Co do knotów to kupiłam tradycyjne oraz drewniane. Drewniane łatwiej umieścić na dnie słoiczka, natomiast przy zapalaniu świecy były małe kłopoty na początku. Ale to tylko na początku, później już się dobrze paliły.
Świece dobrze i długo się palą, a listopad to taki miesiąc, że lubię otulać się blaskiem świec. Plany mam na kolejne świece i mam nadzieję, że wyjdą ładniejsze:)
Dobrego dnia:)
W ramach oszczędności warto się skusić na taką opcję. Super pomysł.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł Małgosiu. Własnoręcznie zrobiona świeca cieszy jeszcze bardziej. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, chyba go ściągnę od Ciebie :) Ja z kolei razem z dzieciakami robiłam mydła. Oczywiście z gotowej bazy glicerynowej, do której dodawaliśmy różne rzeczy, ale zabawy i tak było co nie miara ;)
OdpowiedzUsuńJa mydeł nigdy nie robiłam chociaż i taki pomysł się pojawił. Świeczki polecam, dobra zabawa, a ile radości:)
UsuńNie chcę inwestować w kolejną technikę. Kiedyś skusiłam się na mydełka, pokupiłam praktycznie wszystko, jednak doszłam do wniosku ze to jednak nie to i odsprzedałam wszystko za grosze. Dzieci już dorosłe a wnuków brak a samemu to już nie jest to !! Rękodzieło powinno sprawiać przyjemność. Pomysł sam w sobie doskonały, wszak takich zbędnych rzeczy mamy w domu mnóstwo!! Twoje świeczki wyszły superowo a następne będą jeszcze fajniejsze !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
myślę, że ja się kiedyś też na mydełka skusze, ale na razie nakręciłam się na świeczki, dobra zabawa dla dzieci i dorosłych:)
UsuńGosiu świetny pomysł zważywszy, że zapach może być taki jaki chcemy no i nie ma parafiny ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen słoiczek po Nutelli to od razu rozpoznałam. Cudny pomysł na długie jesienne wieczory. Uwielbiam klimat jaki dają świeczki, muszę koniecznie zrobić coś sama. Cóż - czyli muszę dziś skoczyć po Nutellę 😅
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miśka ;)
miska-grabowska.pl
Zdecydowanie słoiczki po Nutelli warto opróżniać w słusznym celu 😁
UsuńLubię świeczki, ale wolę kupić gotowe :)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia. Blask świec bardzo lubię i staram się zawsze otulać nim wieczorowa porą w domu. Kiedyś miałam przygodę z tworzeniem świec - taki jeden świeczkowy sezon:) Fajnie się je tworzyło. Dodawałam też olejki, dodawałam barwniki i bawiłam się bardzo. Teraz korzystam z gotowców:) Wosk pszczeli to dla mnie nowość, bo ja korzystałam z wosku zwykłego. On chyba sam ma delikatny aromat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Małgosiu:)