Chcesz wydać swoją książkę? Nigdy tego nie rób!!!

4/01/2025

Chcesz wydać swoją książkę? Nigdy tego nie rób!!!

 Marzysz o wydaniu własnej książki?

 W głowie dużo pomysłów i tylko czekasz, żeby w spokoju siąść do laptopa. Wyobrażasz sobie dzień, kiedy weźmiesz w końcu swoją książkę do ręki. A wcześniej, że znalezienie dobrego wydawcy to bułka z masłem. Nie! Jeśli masz takie marzenia to zmień je natychmiast. Nigdy nie wydawaj swojej książki. Dlaczego? A jest kilka powodów:



1.Polacy książek nie czytają. I nie będą czytać, bo po co? 

2. Twoi znajomi twoich książek nie kupią i nie przeczytają. Bo tak naprawdę to mogliby przeczytać, ale czasu nie mają. Nie raz spotkasz się z pytaniem:" A o czym jest twoja książka? A jak o tym to nie." Albo usłyszysz, że się... boją! Dokładnie tak, boją się książek. Oczywiście twoich. 

3. Z pisania nie da się wyżyć! Bo Polacy książek nie czytają. Chyba, że znajomi cię wesprą, ale różnie może z tym być. Patrz punt drugi.

4. Znalezienie dobrego wydawcy to droga przez mękę. I nie ciesz się, kiedy pierwsze lepsze wydawnictwo od razu odpisze. Odpisują tylko takie, które i owszem, wydadzą twoje dzieło, ale będziesz im musiał za to zapłacić. Dużo zapłacić! No chyba, że jesteś Bondą albo innym Mrozem to wydadzą za darmo. Nie jesteś? To słono zapłacisz za realizację marzeń o byciu pisarzem! 

5. Zapłaciłeś, masz swoją książkę, ale uwierz mi, zginie w gąszczu innych książek. I co z tego, że twoje dzieło jest wybitne? Prawdopodobnie jesteś pisarzem jednego debiutu. I na tym się to kończy...

6. Nie wydawaj za nic na świecie swojej książki, bo krytyka cię załamie. A to bohaterowie nie tacy, a to książka za nudna, czcionka za duża, za mała, okładka okropna. A o literówkach to aż szkoda gadać. Po takich recenzjach tylko siąść i płakać. To po co płakać? Lepiej nie wydawać!

7. Żadna biblioteka nie zaprosi cię na spotkanie autorskie. Chyba, że masz znajomości, ale wiesz już jak z tymi znajomościami bywa (punk 2). 


Dalej chcesz wydać swoją książkę? Nie? Masz rację. Pisz sobie spokojnie do szuflady. Albo wrzucaj na bloga. Może ktoś przeczyta. Nie wydawaj za nic swojej książki. Oszczędzisz sobie nerwów, czasu i pieniędzy!!!

P. S.

Żeby nie było. Dziś jest pierwszy kwietnia więc wiecie:) 

Podobne wpisy: Łazienka po remoncie!

Gdy masz dziecko to kończy się twój świat , Najlepsze miejsce do zrobienia zdjęć stylizacji na bloga


P.S. 2

Chcesz wydać swoją książkę? To zrób to. Chwytaj marzenia i je spełniaj, nie patrząc na przeciwności wyżej opisane:)

Pozdrawiam


Podobał Ci się wpis? To wypijmy razem kawę:) https://buycoffee.to/starepianino

Tym pisarzom to się w głowach poprzewracało!!!

3/21/2025

Tym pisarzom to się w głowach poprzewracało!!!

 Ostatnio głośno zrobiło się na temat zarobków pisarzy, a to za sprawą autorki "Chłopek" (książkę muszę przeczytać). Autorka domaga się od swojego wydawnictwa większego wynagrodzenia niż wcześniej miała w umowie. Wiadomo, jej książka stała się bestsellerem i przyniosła duży zysk zarówno wydawnictwu jak i autorce. Mimo tego autorka twierdzi, że należy jej się więcej, że jej wynagrodzenie nie odpowiada zyskom, jakie przyniosła sprzedaż książki. Czy nie wiedziała jaką umowę podpisuje? Dlaczego ciągle jej mało, przecież odniosła sukces? Tym pisarzom to w głowach się przewraca!!!



Przewraca albo nie przewraca. Każdy pracownik powinien być należycie wynagradzany, a niestety nie zawsze tak jest. 

Po tej aferze zrobiło się głośno o zarobkach pisarzy, które są... na pewno nie współmierne do włożonej pracy. O ile nie jesteś kimś znanym, kimś kto ma duże zasięgi, o ile nie masz po swojej stronie dużego wydawnictwa, środków na promocję to jest trudno wybić się ze swoją twórczością. Wielu autorów kończy swoją przygodę z pisaniem po debiucie. Inni próbują się wybić z różnym skutkiem, pisząc i marząc, że ich w końcu ktoś zauważy i doceni. Może jeszcze jedna książka, jeszcze jedno opowiadanie, może akurat po tej książce zacznę zarabiać, ludziom się spodoba moja twórczość itd. Może, a może nie...

Sama nie wiedziałam, że to tak wygląda dopóki nie zaczęłam pisać. Później szukać wydawcy i spotykać się z jedną wielką ciszą. Odzywali się tylko ci, którzy proponowali niemałą kwotę za wydanie powieści. W końcu mi się oczy otworzyły. To tak to wszystko wygląda. 

Tak naprawdę najwięcej zarabiają dystrybutorzy. Gdzieś czytałam ciekawy artykuł, w którym było napisane, że wydawca zarobi, dystrybutor zarobi, tak samo i księgarnie, a tylko pisarz musi szukać sobie dodatkowego zajęcia, bo nie jest w stanie wyżyć z pisania. Wszyscy na książkach zarabiają oprócz samego autora. Jeszcze takie afery z Legimi, że niby podobno portal oszukiwał wydawców i autorów co do sprzedaży ebooków. Piękny jest ten polski rynek książki. A Polacy przecież książek nie czytają. Nic tylko zostać autorem i pisać, pisać, pisać!

Po co w takim razie piszą, skoro tak im źle? Niech wezmą się za normalną robotę, a nie będą się użalać!

Po co? Ze zwykłej miłości do pisania, do tworzenia historii, z pasji po prostu. Dla tych nielicznych, którzy czekają na takie książki. I chyba przede wszystkim dla własnej satysfakcji. I marzeń. Może jeszcze jedna książka, jedno opowiadanie... Że może kiedyś ktoś zauważy, doceni, że może w końcu kiedyś będę zarabiać...

Pozdrawiam



Sztuczna inteligencja zrobi za ciebie wszystko, nawet....

3/11/2025

Sztuczna inteligencja zrobi za ciebie wszystko, nawet....

 ....nawet napisze książkę, a co?!

Pisanie książki to zadanie bardzo czasochłonne i pracochłonne. Z swojego doświadczenie wiem, że napisanie książki zajmuje od trzech miesięcy i więcej. Dodatkowo to są jeszcze emocje, nieprzespane noce, wyrzuty sumienia, że tyle się poświęca czasu przy laptopie, a inne rzeczy i osoby na tym cierpią. To zmagania z brakiem weny, niemocą twórczą, rozbabraną powieścią, która stanęła w miejscu i ani rusz pójść dalej. I w końcu myśli, że to co robię nie ma sensu, bo przecież to takie zwykłe jest, bo przecież ja tak naprawdę to pisać nie umiem. Komu się spodoba taka książka, może lepiej dać sobie spokój itd. A potem znowu siada się do tego laptopa i przenosi do innej rzeczywistości. I wie, że pisanie to najlepsze co mogło spotkać, więc... piszę dalej. A gdyby tak pójść na skróty...




Ostatnio spotkałam się przez przypadek z reklamą internetowego kursu. I co ciekawsze, kursu całkowicie za darmo. Co dawał taki kurs? 
Dzięki niemu napiszesz swojego e-booka w, uwaga, jeden wieczór. Mało tego, zrobi to za ciebie sztuczna inteligencja. Bo sztuczna inteligencja wymyśli temat e- booka. Stworzy rozdziały, napisze te rozdziały. Ładnie wszystko podzieli, zaprojektuje okładkę i tadam! Twój e-book gotowy. Żeby było ciekawiej jeszcze dostaniesz grafiki promujące "twoje" dzieło i pomoże w sprzedaży. Idealne prawda? Co będzie twoje w tym projekcie. Na pewno będzie twoje imię i nazwisko. Nic poza tym. I teraz tylko można leżeć i pachnieć i patrzeć jak pieniążki spływają na konto. A jakby co wieczór tworzyć w taki sposób po jednym e-booku? Bajka!!!
Teraz tylko patrzeć jak takie e-booki, książki, zaleją rynek. Autorem będzie mógł być każdy. Przecież to takie proste, prawda? 

Przyznam Wam się, że nie odnajduję się w tych czasach. W czasach, w których szuka nowoczesna ma twarz banana przyklejonego taśmą. W czasach sztucznych książek i e- booków. W czasach, w których nie da się odróżnić prawdy od kłamstwa. 

Obiecałam sobie i obiecuję Wam, że wszystkie może książki i opowiadania będą napisane przeze mnie. Nie dam sztucznej inteligencji mieszać w swoich powieściach. Trudno, jakoś zniosę te nieprzespane noce, niemoc twórczą i wszelkie bolączki związane z powstawaniem książki. Ale będę mogła spokojnie i bez wyrzutów sumienia podpisać ją swoim nazwiskiem, a to najważniejsze:) 

Pozdrawiam



13 lat blogowania, plasterki oraz plany wydawnicze

2/25/2025

13 lat blogowania, plasterki oraz plany wydawnicze

Dokładnie trzynaście lat temu dodałam na tego bloga TEN WPIS. Zdjęcie gdzieś mi się zawieruszyło, nie przetrwało próby czasu.
 Ale blog trwa, ze wzlotami, upadkami, weną lub jej brakiem. Z lepszymi albo gorszymi wpisami. Z lepszymi lub gorszymi zdjęciami. Nic z niego nie usunęłam. To taka moja pamiątka, moje początki, obawy, niepewność, ale i radość.
 Nigdy nie zapomnę tych dobrych blogowych czasów, tego co się działo w sieci. Tych znajomości oraz blogów, które z radością czytałam, a teraz już nawet nie został po nich ślad.
 Z sentymentem wspominam tamtą blogosferę i wiem, że już coś się skończyło. Świat się zmienia, idzie do przodu, a ja i tak lubię powracać do tego miejsca. Częściej lub rzadziej, ale jednak!
 I co z tego, że dobry czas dla blogów się skończył? Co z tego, że teraz liczą się instagramy i inne tiktoki? Dla mnie blog zawsze będzie numerem jeden, reszta to tylko dodatki. A może jeszcze dobre czasy dla blogów powrócą? Ja w to cichutko wierzę... może jednak...

Trochę statystyk:
Wpisy - 1082
Komentarze - 23,5 tyś. 
Obserwatorzy - 942
Łączna liczba wyświetleń - 3663856

Tak, blog dziś kończy 13 lat i wcale nie jest to pechowa liczba. A ja lubię to miejsce i dobrze mi z tym. 


Blog na początku był tylko po to, żebym mogła pokazywać na nim swoje prace. I tak było. Później tematyka się powiększyła. Zaczęłam coraz więcej pisać i odkryłam, że pisanie sprawia mi radość. I te lata blogowania doprowadziły mnie do tego, że zaczęłam pisać książki. I mogę stwierdzić z przekonaniem, że nie ma w życiu przypadków i wszystko jest po coś.


Takie dwa plasterki ostatnio poczyniłam. Maluję coraz mniej, ale czasami jeszcze lubię chwycić za pędzel:) 




Pisanie zajmuje mi więcej czasu i sprawia wiele radości oraz satysfakcji. I gdyby nie ten blog, gdyby nie te lata blogowania to kto wie, czy odważyłabym się napisać książkę...

Ten mój stosik książek w tym roku trochę się powiększy aż o .... dwie książki. Czy to dużo? I tak i nie, ale cieszę się w tych dwóch. Zresztą ukazanie się każdej książki to dla mnie wielkie święto i powód do dumy:))))


Dwie umowy wydawnicze podpisane. Jedna książka to będzie wznowienie w pięknej nowej okładce. Druga to zupełna nowość. Dat premier jeszcze nie znam, ale coś pewnie dopiero po wakacjach. Dam znać. 


 13 lat minęło jak jeden dzień. Dziękuję, że ze mną jesteście i zostawiacie po sobie ślad. Dzięki Wam to miejsce nadal trwa, a mi się chce również tu zaglądać:)


Pozdrawiam



Dywan winylowy w pokoju dziecięcym i ... jako tło do zdjęć:)

1/30/2025

Dywan winylowy w pokoju dziecięcym i ... jako tło do zdjęć:)

 Wpis reklamowy

Dzisiaj kolejny wpis o dywanach winylowych. Już wiecie, że jestem ich fanką od dawna i polecam każdemu, kto szuka ciekawego rozwiązania dla swoich wnętrz. Bo taki dywan sprawdzi się dokładnie wszędzie. I w domu, i na dworze. Na tarasie, na balkonie i oczywiście w pokoju dziecięcym.

Dywan do pokoju dziecięcego dobrać jest łatwo, a to za sprawą ogromnego wyboru, jaki mamy w sklepie. Sama zastanawiam się nad takim rozwiązaniem do pokoju moich chłopców. Zalety takiego dywanu winylowego w dziecięcym pokoju to:

- duży wybór przeróżnych wzorów

- ciekawa odmiana wnętrza

- łatwo jest utrzymać czystość

- nie gromadzi się w nim kurz dlatego jest idealny dla alergików

- polecany dla rodzin, które mają futrzaste zwierzaki:)



Ostatnio nowy dywan winylowy znalazł się w moim salonie. Ciekawie się prezentuje, ale ja myślę, że też będę go wykorzystywać jako tło do zdjęć:)



Jako osoby, które prowadzą swoje miejsca w sieci, potrzebujemy ciekawych zdjęć. A tło to podstawa do pięknych ujęć czy to rękodzieła, kosmetyków czy książek, czy też wielu innych rzeczy. Jak zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem, a było to dawno, dawno temu:) to wykorzystywałam na początku jakieś białe prześcieradło jako tło. Bo tak naprawdę za tło może nam posłużyć dosłownie wszystko. A dywany winylowe, które mają tak przeróżna wzory, nadają się do tego idealnie. 




Jak widać dywan winylowy ma przeróżne zastosowania. Bardzo polecam takie rozwiązania do wnętrz. Na pewno się nie zawiedziecie:)

A na koniec taka ciekawostka. Ten wpis dodałam na bloga 10 lat temu. Zobaczcie co kiedyś inspirowało mnie i co wybierałam jako tło do zdjęć:) http://www.starepianino.pl/2015/06/kulisy-powstawania-zdjec-na-bloga-5.html

Pozdrawiam



Dywan winylowy raz jeszcze:)

1/16/2025

Dywan winylowy raz jeszcze:)

Wpis sponsorowany

 O dywanach winylowych pisałam już nie raz na tym blogu. Jak dla mnie to fantastyczny wynalazek. Nadaje się do kuchni, pokoju, sypialni, a nawet na taras. Ja od lat używam takich dywanów w kuchni i na tarasie. I muszę przyznać, że są bardzo trwałe. Na tarasie jeden dywan winylowy przetrwał mi kilka sezonów. A w kuchni?

Kiedyś pisała, że bardzo chciałam coś zmienić w swojej kuchni i wpadłam na trochę niemądry pomysł, żeby mieć w niej dywan. Bo dywan tak ociepla wnętrze. I miałam swój dywan. Przez jakiś czas. Ale utrzymanie czystości takiego dywanu w kuchni to jest masakra. Brudził się okropnie i musiałam ciągle walczyć z plamami. W końcu powiedziałam dość. Już żaden dywan nie pojawi się w mojej kuchni. Ale jest na to sposób. Mata do kuchni  spełnia swoją rolę znakomicie. Łatwo utrzymać ją w czystości, wystarczy przetrzeć mopem i gotowe. Nie brudzi, nie plami, a jak pięknie zmienia wnętrze! Powiem Wam, że wybór takich mat do kuchni jest ogromny. Jak wybierałam teraz to trudno było mi się zdecydować, tyle wzorów mi się podobało! Ale mam swoją nową matę i jak pięknie się prezentuje:)






Kolory już takie żywe, wiosenne. Całkowicie odmienił wnętrze. Jeśli chcecie odmienić swoją kuchnię to bardzo polecam takie rozwiązanie. U mnie sprawdza się znakomicie szczególnie przy małych dzieciach i psie:)

Co myślicie o takich dywanach winylowych? Macie u siebie w domach? 

Pozdrawiam





AD2

sejf

Copyright © Stare Pianino